31 sierpnia 2016

"Posłańcy przemian"

Autor: Ewa Kenig
Wydawnictwo: Novae Res
Moja ocena: 8/10


Lubimy czasem myśleć, że nasze życie nie jest tylko tym nudnym, ciągłym pasmem, w którym jest miejsce tylko na prawdę. Lubimy czasem myśleć, że nasze życie ma też w sobie magię, tę całą fantastykę, o której udaje nam się od czasu do czasu przeczytać. Lubimy się więc oderwać od naszej szarej monotonii i zatopić w innym świecie. Czy lepszym?
Wszystkie byty obecne we Wszechświecie podlegają cyklom istnienia. Przejście z jednej epoki do drugiej oznacza nowe możliwości, ale stanowi też trudne wyzwanie. Marvin, Marie, Sams i Hugh żyją niczym zwyczajni ludzie, zmagając się z codziennymi kłopotami. Nie zdają sobie sprawy, że w rzeczywistości są wcielonymi Wyższymi Istotami, które mają za zadanie ułatwić naszemu światu wkroczenie na wyższy poziom energii. Biedny uzdrowiciel, neurotyczna malarka, szamanka z plemienia Hopi i ekscentryczny biznesmen muszą stawić czoła niezwykłym problemom, aby ocalić świat przed osunięciem się w chaos. Czy zdołają odnaleźć swą prawdziwą tożsamość i wypełnić swoją misję?
Powiem to od razu: fantastyka jak się patrzy. Choć czytałam sporo negatywnych opinii na tę książkę, muszę Wam powiedzieć, że przeżyłam niemałe zaskoczenie. Większość recenzji, mówi, że książka przekombinowana, że za ciężka, że za dużo, bla bla bla. Jak dla mnie książka może i do tych najlżejszych nie należała, ale jak na coś, co stworzył polski autor, to jest to naprawdę dobre!
Pani Kenig ma naprawdę przyjemny styl, dzięki czemu kartki tej książki pochłania się dość szybko. Jest wiele opisów, których zazwyczaj nie pochwalam, jednak te tutaj są naprawdę ciekawie napisane, przez co nie miałam "fochów" na czytanie ich. Zresztą pominięcie czegoś, mogło skutkować późniejszą niewiedzą, więc lepiej czytać. W dodatku opisane są tu tak magiczne i cudowne miejsca, że aż szkoda to omijać...
Jeśli chodzi o samą fabułę, to miałam lekkie wrażenie, że całość jest dość podobna do "Endgame", ale z czasem to gdzieś zaginęło. W "Posłańcach przemian" poznajemy życie czterech różnych bohaterów na różnych etapach - dzieciństwa, młodości i dorosłości (czyli zupełnie inaczej niż w książce Jamesa Freya). Mimo tych wybiórczych fragmentów życia, autorka każdy bardzo dobrze opisała. Przedstawiła nam to, co najważniejsze, to co najistotniejsze działo się w życiu tej czwórki Wybrańców. Stworzyła czterech różnych, naprawdę cudownych bohaterów, za co należą jej się ogromne brawa. Fabuła jest spójna, każda historia ma swoją logikę i widać, że autorka nie potraktowała tego od tak, że nic z niczym się zbytnio nie łączy.
Jednak książka ma też swoje minusy. Ta różnorodność bohaterów, zdarzeń i miejsc z czasem staje się nieco zagmatwana. Chwila nieuwagi i możemy się po prostu zgubić w świecie "Posłańców przemian". Książka jest nieco przeładowana akcją, gdyby było więcej tomów i każdy opowiadał albo o innym okresie albo innym bohaterze, na pewno nie byłoby takiej obawy, ale czy wtedy książka miałaby ten sam czar? Sama nie wiem.
Na koniec chcę powiedzieć tylko tyle, że "Posłańcy przemian" to na pewno książka, którą warto przeczytać, dla której warto zarwać kilka nocy. To, co jest w niej napisane, to co stworzyła autorka, jest naprawdę magiczne i warto, naprawdę warto znaleźć trochę czasu, by przeczytać dzieło Ewy Kenig.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.

2 komentarze:

  1. Przyznam się szczerze, że nigdy wcześniej o niej nie słyszałam :P W najbliższym czasie raczej po nią nie sięgnę, głównie z powodu iż na wrzesień mam już zaplanowane książki jakie chcę sobie kupić, a po wrześniu na razie przestaję kupować ksiązki. Ale jak tylko wrócę z kupowaniem książek (czytaj, prawdopodobnie w styczniu) t może po nią sięgnę :) Jednak jak pisałaś ta lektura do najlżejszych nie należy, więc jeszcze nie jestem do końca pewna co do niej :P
    Świetna recenzja :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba jednak nie jest książka dla mnie. Mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń