19 stycznia 2017

"Dom pod Pękniętym Niebem"

Seria: Dom pod Pękniętym Niebem
Autor: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Moja ocena: 8/10


O czym będziesz marzył w dzień po końcu świata?
Siedmioro nastolatków w towarzystwie tajemniczego indiańskiego przewodnika wybiera się na piknik gdzieś w górach Nevady. Tajemnicze wstrząsy i dziwne cienie śledzące ich z oddali początkowo wydają się niczym w porównaniu z brakiem zasięgu i niemożliwością dostępu do Twittera… Szybko jednak odkrywają, że znany im dotąd świat całkowicie zmienił swoje oblicze. Aby przetrwać, muszą walczyć z potworami i własnymi słabościami...
(opis wydawnictwa)
Zachęcona paroma innym pozycjami, które zostały spisane przez naszych rodaków, uznałam, że znowu z chęcią sięgnę po coś "polskiego". Ostatnio zaczęłam odkrywać, że polska literatura nie jest aż tak zła, jak do tej pory sądziłam i coraz częściej znajduję naprawdę dobre książki, w tym właśnie "Dom pod Pękniętym Niebem" Marcina Mortki.
Już od pierwszych stron, powieść trzyma w napięciu, które powoli, z każdą kolejną stroną, rośnie i rośnie. Fabuła jest ciekawa i, przynajmniej dla mnie, oryginalna. Motyw z takim końcem świata, jak ten, wydał mi się od samego początku ogromnie interesujący i intrygujący, zwłaszcza że rzadko czytam takie książki. Myślę, że powieść Mortki mogłaby zasłużyć na miano horroru młodzieżowego. Potwory i otoczenie, które autor opisuje, idealnie nadawałyby się do tego właśnie gatunku.
Bohaterowie są naprawdę ciekawi - o różnych charakterach, motywach i osobowościach. Przez te różnice, często dochodzi między nimi do sprzeczek i przytyków, niekiedy śmiesznych, niekiedy brutalnych. Główna bohaterka, Heather, oraz Marcus i Nolan już od samego początku podbili moje serce i sprawili, że po prostu ich pokochałam. Wendy i Sally z czasem również zdobyły moją sympatię. Jednak do Ethana z Maxa dalej nie umiem się przekonać, od samego początku zbyt dużo kombinowali, czym wzbudzili moją podejrzliwość i spadli gdzieś na koniec hierarchii ulubionych bohaterów. Mimo wszystko uważam, że wszyscy zachowywali się odrobinę nienaturalnie - byli zbyt dorośli na swój wiek, za bardzo chcieli udowadniać swoje racje i byli też trochę zbyt spokojni w niektórych momentach. Zwłaszcza Nolan, który był zupełnie niewzruszony.
Styl pisania Marcina Mortki ogromnie przypadł mi do gustu. Jest prosty i przyjemny, dzięki czemu nie męczyło mnie czytanie. Idealnie zbudowane napięcie, wykreowani bohaterowie, jak również stonowany humor i elementy grozy - to wpłynęło na to, że nie mogę doczekać się aż sięgnę po kolejne tomy "Domu pod Pękniętym Niebem", a mam nadzieję, że stanie się to dość szybko.
Krótko podsumowując: Jest to naprawdę ciekawa książka, która spodoba się zarówno młodzieży, jak i nieco starszym odbiorcom. "Dom pod Pękniętym Niebem" na pewno wciągnie w swój świat każdego czytelnika i nie wypuści, dopóki się go nie skończy.
Za egzemplarz do recenzji ogromnie dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa!

2 komentarze:

  1. Brzmi nieźle, o autorze słyszałam dobre rzeczy, aczkolwiek jeszcze nie czytałam żadnej jego książki. Co do polskich autorów: trafiają się naprawdę nieźli, sama mogę polecić Roberta M. Wegnera - jeśli ktoś lubi fantasy, czy Roberta J. Szmidta - jeśli ktoś lubi science-fiction.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy skuszę się na tę książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń