03 sierpnia 2015

"Endgame: Wezwanie"

Autor: James Frey oraz Nils Johnson-Shelton
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ocena: 8/10
Okładka:

Zastanawialiście się kiedyś skąd pochodzi ludzkość? Skąd wzięły się piramidy w Gizie, Stonehenge, Gobekli Tepe? Po co one powstały? Jak będzie wyglądał koniec świata? Autorzy "Endgame" przedstawili swoją wizję naszych początków. I to bardzo ciekawą.

Nasze życie, naszą cywilizację zawdzięczamy pozaziemskim istotą. Przybysze nauczyli nas wszystkiego i zniknęli. W zamian ze te nauki 12 starożytnych ludów musi przygotować 12 Graczy w wieku 13-20 lat. To oni będą musieli stanąć do walki podczas Gry Ostatecznej. Nikt jednak nie wie kiedy ona nadejdzie. I jak będzie wyglądać. Dlatego też przedstawiciele przygotowani są od tysięcy lat. I tak do czasów współczesnych, kiedy spada 12 meteorytów. Oznaczają one Wezwanie, a zarazem początek Endgame. Wszyscy Gracze udają się do miejsca spotkania w Chinach by odpowiedzieć na Zew. Każdy dostaje od Istoty wskazówkę, gdzie może znaleźć wszystkie trzy klucze, dzięki którym nie tylko ocali własne życie, ale również swój lud. Ale muszą się spieszyć. Na świecie nie ma miejsca dla przegranych.

Każdy gracz jest inny. Mamy do czynienia z psychopatycznym trzynastolatkiem, królową balu, genialnym hakerem, przebiegłą i niemą Azjatką i kilkoma innymi dziwnymi postaciami. Ale każdy z nich jest wyszkoloną maszyną do zabijania. Potrafią zrobić to z zimną krwią, bez mrugnięcia okiem.

Wydarzenia osiągają prędkość światła. Na każdej stronie czyha niebezpieczeństwo, ktoś kogoś zabija lub torturuje, strzela lub zakochuje się, choć nie powinien, zdradza lub mści się. Dla mnie ogromnym plusem było podzielenie na rozdziały z punktu widzenia kolejnych Graczy. Możemy wiedzieć co o danej sytuacji myśli kolejny, kolejny, kolejny bohater. Dodatkowo, pomimo ogromnej ilości akcji, są zagadki zostawione w głowach Graczy. Każdy stara się rozwiązać swoją, dzięki czemu fabuła toczy się w starożytnych miejscach w Anglii, Włoszech, Chinach, Australii... które zaczynają mieć dla nas inne znaczenie niż do tej pory. Pojawiają się kolejne zagadki, ukryte przejścia i tajemnicze wiadomości.

"Endgame" jest też sam w sobie książką-zagadką dla nas, czytelników. Graczy z prawdziwego świata. Na jej kartkach ukryte jest rozwiązanie tej zagadki, dzięki której możemy dostać się do Złota Endgame. Osoba, która pierwsza rozgryzie łamigłówkę, dostanie klucz do skrytki w Caesars Palace i wygra w ten sposób aż 500 000 dolarów!

Jednakże, książka ma też swoje minusy. Czasami zrozumienie tego, gdzie i dlaczego podróżuje dany Gracz jest strasznie trudne. Nie mamy pojęcia co chce tam odnaleźć i w czym mu to pomoże. Można się trochę pogubić w akcji. Podobnie ilość zbiegów okoliczności, niesamowitych ocaleń i tak dalej jest troszeczkę irytująca.

Koniec końców "Endgame: Wezwanie" zdobywa zaszczytne miejsce na mojej półce wspaniałych książek. I choć na pewno nie uda mi się rozwiązać zagadki i zdobyć takiej ilości złota (a szkoda), na pewno sięgnę po kolejne części niesamowitej trylogii. Wam także je polecam. Naprawdę warto, bo może właśnie komuś z Was uda się wygrać? W końcu Polak potrafi!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.


3 komentarze:

  1. świetna recenzja ;)
    widziałem książkę parę razy w empiku. na górnej półce. ma taką ładną złotą okładkę, która już od pierwszego spojrzenia zachęca. kupiłem. i teraz leży na stole i czeka ąz się za nią wezmę. a dzięki wam pewnie zrobię to już dzisiaj :) czytalem wszystkie wasze recenzje i widać, że sęi rozwijacie :) gratuluję wam bardzo. to duże osiągnięcie. i gratuluję też awartych współrac. mam nadzieję, że wyrobićie się ze wszytkim książkami. :) pozdrawiam, kk

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna Recenzja !!

    OdpowiedzUsuń