13 listopada 2016

"Pomyślne wiatry"

Seria: Saga Ognia i Wody
Autor: Jennifer Donnelly
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Moja ocena: 10/10



Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Mimo, że wydaje się nam, że jesteśmy na to gotowi, potrafimy bardzo to przeżyć. Tak właśnie miałam z ostatnim tomem świetnej, podwodnej sagi, którą stworzyła Donnelly. I chyba długo się po niej nie będę mogła pozbierać.
W tym tomie Astrid musi opuścić przyjaciółki, by w końcu skonfrontować się ze swoim przodkiem – mitycznym Orfeo. To on jest najpotężniejszym magiem w dziejach podwodnego świata. Tymczasem Serafina, na czele Czarnych Płetw i oddziałów goblinów, wyrusza do walki przeciwko Valeriowi i jeźdźcom śmierci. Czy Serafina powróci żywa? Czy jeszcze kiedyś zobaczy swoje królestwo i ukochanego Mahdiego? Jak daleko posunie się Orfeo?

(opis wydawnictwa)
Po raz czwarty z kolei można było zauważyć, jak bardzo rozwinęła się Jennifer Donnelly. Jej postacie są jeszcze bardziej wyraziste, akcja bardziej nieprzewidywalna i budząca ogrom uczuć. W porównaniu do pierwszego tomu, niewiele zostało jej z "bajki dla dzieci", za którą kiedyś ją miałam. Ale po kolei.
Choć książek nie powinno oceniać się po okładce, tym razem oddaje ona prawie całe piękno tego,  co napisane jest w środku. Idealna okładka idealnej książki. Syrena w czarnym stroju, z wielkim nożem to Astrid, która w tym tomie musiała podjąć naprawdę trudny wybór - zdrada przyjaciół czy zdrada własnej krwi. Myślę, że właśnie to oddaje kontrast między jej ubiorem i tłem.
Styl pisania autorki, jak zwykle był lekki i przyjemny, przez co książkę (niestety) pochłaniało się naprawdę szybko. Sięgając po "Pomyślne wiatry" byłam przygnębiona faktem, że jest to już koniec. Już więcej nie będzie nowych przygód Serafiny i jej przyjaciółek. Postawiłam więc książce naprawdę wysokie wymagania, które nie dałyby mi o niej zapomnieć przez naprawdę długi czas. I wiecie co? Wszystkie zostały spełnione! Było wszystko, co chciałam przeczytać - prawda na temat Abbadona i Szóstki Magów, losy Czarnych Płetw, wyeliminowanie zdrajcy, pokonanie Valleria i Portii, a także wspaniałe opisy bitew. Nie zabrakło też wątków miłosnych, jednak nie były one na pierwszym planie, co się u mnie ogromnie ceni.
Bohaterowie, jak już wspomniałam, dojrzali. Dojrzewali z resztą w każdym tomie, teraz jednak ta dojrzałość musiała pokazać się w pełnej krasie, gdyż musieli oni stanąć do walki z, w zasadzie, niezniszczalnym potworem. Można było zauważyć, jak diametralnie zmieniło się ich zachowanie i to, w jaki sposób podejmowali decyzje. Załamanie Serafiny stało się jej siłą, zdrada Astrid fundamentem zaufania pozostałych syren, brak wzroku Avy, taktyka Becca'i, pomysłowość Ling oraz odwaga Neeli przyczyniły się do zwycięstwa nad potworem - zarówno tym zamkniętym w Carceonie, jak i tym na wolności.
W sumie nie mogę nic zarzucić książce - była taka, jaką sobie ją wyobrażałam. Idealne zakończenie serii, która może wydawać się bajką dla dzieci, jednak wewnątrz jej, jak w Carceonie, siedzi wiele ważnych lekcji - na temat wiary w siebie i swoje możliwości, odwagi, poświęcenia, przyjaźni i miłości. Nie żałuję, że sięgnęłam po nią kiedyś i mam nadzieję, że sięgnę po nią za kilka lat. A jeśli Wy nie zapoznaliście się jeszcze z żadnym tomem Sagi Ognia i Wody musicie szybko nadrobić straty! Gwarantuję, że nie pożałujecie! ☺


Za egzemplarz do recenzji ogromnie dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa!

3 komentarze:

  1. Też dałam u siebie 10/10 :D Uwielbiam tę serię <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, nominowałam cię do LBA, będzie mi miło, jeśli odpowiesz na pytania. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. o, nie czytalam nigdy o tej ksiażce. Recenzja bardz o ciekawa!

    OdpowiedzUsuń