25 sierpnia 2016

"Heaven. Miasto elfów"

Autor: Christoph Marzi
Wydawnictwo: MUZA
Moja ocena: 5/10



Gdy tylko zobaczyłam okładkę tej książki i przeczytałam opis, wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Jednak w trakcie czytania książka przestała wydawać mi się takim dobrym pomysłem. Ale dlaczego?
Londyn jest jego miastem. Ponad dachami brytyjskiej stolicy osiemnastoletni David znalazł swój drugi dom. Tylko tutaj czuje się wolny i może zapomnieć o swojej niechlubnej przeszłości. Pewnej nocy na jednym z dachów spotyka dziwną i piękną dziewczynę. Ma na imię Heaven i błaga o pomoc. Twierdzi, że właśnie wycięto jej serce. Choć David nic z tego nie rozumie i nie dowierza słowom Heaven, postanawia jej pomóc. W szpitalu lekarz potwierdza, że Heaven naprawdę nie ma serca. W ten sposób rozpoczyna się ich wspólna niebezpieczna przygoda. Przeżyją tylko wtedy, gdy uda im się poznać tajemnicę Heaven.

Jak już wspomniałam opis, okładka to wszystko niesamowicie nas zachęca, by zgłębić się w ten właśnie Londyn, który przedstawił nam autor. Wszystko to zapowiadało coś niesamowitego, niezwykłą fabułę i wspaniałe postacie, jednak muszę przyznać, że się zawiodłam. Christoph Marzi głównie skupił się na otoczeniu, które choć niewątpliwie było urokliwe, nie powinno być najważniejsze. Ucierpiała na tym kreacja postaci, jak i dialogi, które, cóż, nie są takie, jakie być powinny.
Wspaniali bohaterowie, okazali się podobnymi do tych, które spotkałam w "Przeznaczeniu Bohaterów" - sztuczni, przerysowani, a ich zachowanie zupełnie nieadekwatne do wieku. Rozumiem, że czasami nawet 25-latek może się zachowywać zupełnie jak dziecko. Ale tutaj oboje bohaterów miało naprawdę trudną przeszłość i żadne z nich nie wyciągnęło z tego jakiś wniosków na przyszłość. Zachowywali się niedojrzale, podejmowali dziwne decyzje, przez co wypadli oni strasznie dziwnie.
Czarne charaktery, które zazwyczaj uwielbiam, tym razem okazały się bez tego "charakteru". Nie wzbudzający u nikogo strachu, odrazy czy odruchu wymiotnego, na wpół już rozłożony i cuchnący Łachmaniarz i mężczyzna w czarnych rękawiczkach, raczej nie byli tymi, którzy mogli by zasłużyć na to miano. Ich groźby, ruchy i postępowanie mnie osobiście raczej śmieszyły, a nie sprawiały, że miałabym jakiś dreszczyk strachu.
Fabuła wydawała się porywająca, jednak koniec końców nie było w niej nic porywającego. Wszystkie tajemnice rozwiązane zostały dopiero na koniec i to również zostało potraktowane dość pobieżnie, co ujmowało efektowi zaskoczenia i ujmowało tej magii.
Podsumowując: Myślę, że "Heaven..." ma ogromny potencjał, ale autor nie do końca umiał to wykorzystać. Miał pomysł, naprawdę świetny, ale umknął gdzieś między wersami. Książki raczej bym nie poleciła, ale to zaledwie moja opinia, więc nie kierujcie się nią aż tak bardzo. Może Wam spodoba się dużo bardziej niż mnie?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Business & Culture!

10 komentarzy:

  1. Wielka szkoda,że pod tak piekna okładką kryje się rozczarowanie. Gdybym zobaczyła tą książke w księgarni nie czytając twojej recenzji pewnie bez wachania kupiłabym ją.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Klaudia z bloga
    http://thebooksandclouds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie bardzo kusi ta książka ale nie mam jak się do niej dostać:D Jak kiedyś przeczytam to zobaczę co o mniej sądze :D Ale okładkę ma ładną <3 może inna książa tego autora bardziej przypadnie Ci do gustu?
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz częściej słyszę o tej książce... i coraz częściej są to niezbyt pochlebne recenzje :/ Mimo to książka ma prześliczną okładkę i na pewno ją przeczytam bym jeszcze sama mogła odkryć świat przedstawiony w książce i bym sama mogła ocenić czy mi się spodoba czy nie :)
    Bardzo fajne jest to, że jak jakieś rzeczy w książce ci się nie podobały to w tej recenzji uzasadniłaś dlaczego, dzięki czemu nie są to jakieś puste słowa :)
    Świetna recenzja, bardzo miło się czytało :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio bez przerwy spotykam książki z Londynem w roli głównej. Chociaż ostatnio pochłonęłam "Mroczniejszy..." V. E. Schwab i wcale nie narzekam. :)) Poza tym do twojej książki zniechęcił mnie fragment o kreacji bohaterów - nienawidzę, kiedy zachowują się jak małe dzieci, nieadekwatnie do wieku, sytuacji i zebranego doświadczenia... A niestety, ostatnio co raz ciężej znaleźć porządną opowieść z solidną fabułą i kreacją bohaterów.
    Pozdrawiam

    Marta
    http://marta-i-ksiazki.blogspot.se

    OdpowiedzUsuń
  5. Juz mnie to cholernie zachęciło. Zdecydowanie chcę to przeczytać. No i uwielbiam Londyn ;)
    zapraszam na recenzję http://want-cant-must.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo tego, że ty nie polecasz, to ja zobaczyłam okładkę i mówię - muszę przeczytać, haha.
      Poza tym lubię takie klimaty, chociaż mistrzem kryminału jest Zafon.

      Usuń
  6. Okładka jest hipnotyzująca. *.*
    Ale opis średnio mnie zachęca, a skoro mówisz, że szału nie ma, to póki co daruję sobie tą pozycję.
    Pozdrawiam!
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładna okładka, tylko szkoda że kiepskie wnętrze. Raczej nie przeczytam tej książki, bo jakoś mnie do siebie nie przekonuje.
    Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Skusiła mnie piękna okładka, ale książka była średnio dopracowana, a bohaterowie niezbyt wyraziście wykreowani :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka jest naprawdę piękna, tylko szkoda, że jej nie polecasz... Jednak myślę, że przeczytam ją, aby przekonać się na własnej skórze jaka jest ;)

    Pozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do zadawania pytań pod postem 'Q&A, czyli ZAPYTAJ MNIE O COŚ!' :)
    Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń