11 listopada 2015

"Endgame. Klucz Niebios"

Autor: James Frey & Nils Johnson-Shelton
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Moja ocena: 9/10
Okładka:


Endgame się rozpoczęło. Endgame trwa. I nikt nie wie jak się skończy. Z dwunastki Graczy została dziewiątka. Każdy gotowy zrobić wszystko by wygrać. Ale czy wygrana jest tym, czego naprawdę pragną? Tym, co naprawdę muszą zrobić?


Aisling Kopp wierzy w niemożliwe: Endgame może zostać powstrzymane. Zanim jednak dociera do domu, przechwytuje ją CIA. Wiedzą o Endgame. I mają własny pomysł, jak powinno zostać rozegrane. Pomysł, który może zmienić wszystko.
Hilal ibn Isa al-Salt ledwo przeżył atak, który potwornie go okaleczył. Teraz wie o czymś, o czym pozostali gracze nie mają pojęcia. Aksumowie są w posiadaniu sekretu, który może ocalić ludzkość, a nawet pokonać istoty stojące za Endgame.
Sarah Alopay zdobyła pierwszy klucz. Niestety kosztowało ją to zbyt wiele. Jedyną rzeczą, która pozwoli jej utrzymać demony z daleka, jest udział w grze. Gra, żeby wygrać.
Klucz Niebios – gdziekolwiek jest i czymkolwiek jest – będzie następny. Pozostałych przy życiu dziewięciu graczy nic nie powstrzyma przed jego zdobyciem.

Powrót do świata, który wykreowali Frey i Johnson-Shelton był czymś, na co naprawdę czekałam. Pierwszy tom tak bardzo mnie zaintrygował, że po prostu nie mogłam doczekać się kontynuacji. A ta z kolei wciągnęła mnie równie mocno jak pierwsza.

Istnieje ogromna ilość teorii, które mówią o tym, że drugie części zawsze są gorsze niż pierwsze. Że autor wraca wtedy do swoich pomysłów, jedynie troszeczkę je przerabiając. Jakże miłe było moje rozczarowanie co do tej teorii! "Klucz Niebios" zdecydowanie nie ustępuje swojemu poprzednikowi, a prawdę mówiąc myślę, że jest o niebo lepszy (choć może o kosmos?). Świetna i oryginalna fabuła, wspaniali bohaterowie i świetnie opisane sceny walki. To wszystko powoduje, że czujemy to, co czują postacie, wędrujemy wraz z nimi, walczymy i staramy się wygrać.

Ogromny plusem, dla pierwszego jak i drugiego tomu, jest to, że nie mamy głównego bohatera, a wszyscy Gracze są równie ważni. Rozdziały znów podzielone są tak, że poznajemy świat z perspektywy każdego młodocianego zabójcy. A nasi faworyci? Cóż, to zależy tylko od czytelnika i jego prywatnych upodobań.

Fabuła zawiera naprawdę wiele zwrotów i niespodziewanych zdarzeń. Dosłownie z każdą kolejną stroną akcja coraz bardziej się rozkręca i zaciekawia. Powoduje to, że nasz mózg zaczyna działać na najwyższych obrotach i stara się rozwiązać Zagadkę Endgame, zrozumieć bohaterów i to czym się kierują. 

Kolejnym plusem co do książki jest to, że w "Kluczu Niebios" znacznie większą rolę odgrywamy MY. Zwykli szarzy ludzie, którzy nagle stają się świadomi nadchodzącego końca świata, nadchodzącej zagłady ludzkości. Więc pytanie co my, tak naprawdę, byśmy wtedy zrobili? Jak wyglądałyby ostatnie dni na naszej Ziemi?
Krótko mówiąc "Endgame" nie da się sklasyfikować co do wieku czy płci. Akcja toczy się prędko jak sama Gra, a jest równie jak ona nieprzewidywalna i zabójcza. Czyta się ją "duszkiem", jak się zacznie nie można skończyć, póki nie ujrzy się końca. A chyba o to chodzi w dobrych książkach, prawda? Nie zostaje mi już nic innego jak życzyć Wam miłego czytania Endgame i rozwiązywania jej zagadek. Co ma być to będzie.

Za egzemplarz do recenzji chciałabym serdecznie podziękować wydawnictwu Sine Qua Non. :)

1 komentarz:

  1. Świetna recenzja! Książkę czytałam i tak bardzo mi się spodobała, że nie mogę wytrzymać z napięcia aż będzie kolejna część!

    OdpowiedzUsuń