18 października 2015

"Gniewna Fala"

Autorka: Jennifer Donnelly
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Moja ocena: 10/10
Okładka:


Podczas naszego życia zmieniamy się, zaczynamy dojrzewać, dążyć do innych wartości i celów. Co innego stawiamy na pierwszym miejscu i dokonujemy innych decyzji. Patrząc z perspektywy czasu każdy z nas zmienił się nie do poznania. Podobnie jak Serfina, principessa Miromary, w której rękach spoczywa teraz przyszłość nie tylko własnego królestwa, ale wszystkich wód świata.


Serafina, Neela, Becca Ling, Ava i Astrid zostały wezwane przez Babę Vraję - rzeczną czarownicę. Od niej dowiedziały się prawdy o sobie i swoim pochodzeniu - są potomkiniami Sześciorga Władców, potężnych magów, którzy niegdyś władali zaginioną Atlantydą. Po upływie setek tysięcy lat pradawne zło, które doprowadziło do upadku mocarstwa, budzi się i zaczyna zagrażać Królestwu Syren. Tylko następczynie Wielkich Władców będą w stanie stawić czoła bestii. Zanim jednak to zrobią muszą odnaleźć pradawne talizmany. Podczas poszukiwań staną twarzą w twarz ze śmiercią, zagładą, zniszczeniem... i okrutną zdradą, która uderzy w nie niczym gniewna fala.

"Gniewna Fala" jest kontynuacją pierwszej części Sagi Ognia i Wody (link), którą stworzyła Jennifer Donnelly. Powiem szczerze, że ta część spodobała mi się dużo bardziej. Podstawową różnicą miedzy obiema częściami jest to, że w tej jest dużo więcej romansu, a wątek miłosny Serafiny i Mahdiego jest naprawdę cudownie rozpisany. Przygody, które spotykają teraz syreny są również znacznie ciekawsze.

Autorka nie daje nam się nudzić. Powieść zawiera tak drastyczne zwroty akcji, że niemal kręciło mi się w głowie, a z oczu strumieniami leciały łzy. Wszystko dopięte zostało na ostatni guzik, podobnie jak w pierwszej części Sagi. Ale, ale... za zakończenie tej części (jak i ostatniej) autorce należy się niezły ochrzan, bo teraz żyję w niewiedzy, czekając kolejnej książki.

Bohaterowie, no cóż, nic dodać nic ująć. Miejscami strasznie mnie irytowali, zwłaszcza Serafina (choć to już od pierwszej części), jednakże są naprawdę cudownie opisani, rozbudowani na wszystkie możliwe strony i tak dalej. Naprawdę przeogromny plus.

Okładka jest po prostu prześliczna, choć niestety napis na niej podczas czytania się starł, więc przed lekturą polecam go jakoś zabezpieczyć (nie popełnijcie mojego błędu).

Podsumowując muszę przyznać, że i tym razem Jennifer mnie nie zawiodła i odwaliła kawał naprawdę wspaniałej roboty. Czekam kolejnej części, czyli "Mrocznego Przypływu", który mam nadzieję ukaże się jak najszybciej. Póki co, pełna niewiedzy co do dalszych losów Królestwa Syren, chcę Wam szczerze polecić tę pozycję. Zdecydowanie jedna z lepszych książek.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa.

2 komentarze:

  1. Naprawdę fajna książka, chociaż bardziej da dzieci <<

    OdpowiedzUsuń