02 grudnia 2015

"Zakon mimów"

Autor: Samantha Shannon
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Moja ocena: 9.5/10
Okładka:

 

"Nadzieja to fundament rewolucji. Bez niej jesteśmy tylko prochem, który czeka, aż porwie go wiatr"

To właśnie dzięki nadziei i niezwykłej determinacji Paige wraz z innymi jasnowidzami ucieka z koloni karnej Szeolu I i  powraca jeszcze silniejsza do Londynu. Jej celem staje się ujawnienie całej prawdy o Refaitach i Emmitach. Usiłuje więc zwołać spotkanie Eterycznego Stowarzyszenia, aby ochronić Londyn. Jednak nic nie idzie po jej myśli. Z braku dowodów nikt nie chce uwierzyć dziewczynie.  Sprawy nie ułatwia również  fakt, że jej mim-lord, Jaxon Hall, sprawia wrażenie niezainteresowanego całą sprawą a nawet zabrania Paige mówić o tym co ją spotkało. Na domiar złego Blada śniąca jest najbardziej poszukiwaną osobą w całym Sajon Londyn, którym kieruje rozwścieczona Nashira. Największy wróg Paige. Zbuntowana Mahoney nie zważa na to i postanawia zacząć walkę na własną rękę.

Początek Czasu Żniw chyba każdemu dał się we znaki. Żeby wbić się w książkę musiałam czekać prawie do jej połowy. Jadnak na tym kończą się minusy pierwszego tomu, którym Samantha Shannon podbiła moje serce. Natomiast w Zakonie Mimów  cudownie wykreowany świat, niesamowici bohaterowie i rozwijający się talent pisarki od samego początku nie pozwala na oderwanie się od książki.

W pierwszej części oglądaliśmy tylko zarys Sajonu. Teraz o wiele jaśniejsze  staje się funkcjonowanie "podziemnego" świata jasnowidzów, ich życia codziennego, podziału i roli. Coraz bardziej widoczna staje się także ogólna wymowa serii mocno odnosząca się do władzy, polityki i podziału klas społecznych. Nie da się ukryć że atmosfera  drugiego tomu jest dużo mroczniejsza od poprzedniego, która swoje źródło  ma właśnie w rozgrywkach politycznych – zarówno tych wielkich, państwowych; jak i związanych z poszczególnymi kohortami i sekcjami.

Bohaterzy książki zaskakują i intrygują na każdym kroku. Paige to twarda dziewczyna, która nie czeka na ratunek tylko walczy o swoje. Jej spontaniczność zaradność a także zimna krew sprawiają, że nie da jej się nie kochać. Postać Jaxona także nabiera barw. Przeraża i fascynuje jednocześnie a co najważniejsze do końca nie da się go rozszyfrować. Jednak największą zagadką tej serii stanowi dla mnie Naczelnik, którego oczywiście pokochałam. Jego motywy działań są niejednoznaczne i ciągle nie do końca wiadomo w jaką grę próbuje on grać z Paige. Tak ten idealny wątek miłosny. Pomimo że stanowi drugie tło tej książki śledzę go z przejęciem. 

Podsumowując Zakon Mimów to świetna kontynuacja serii, którą polecam każdemu z całego serca. Autorka imponuje kreacją świata i dbałością o detale , dobrze skonstruowaną fabułą i zaskakującym zakończeniem, które sprawia, że natychmiast chce się więcej. Pozostaje  więc jedynie czekać na trzeci tom serii ("The Song Rising"), którego premiera przewidziana jest na listopad przyszłego roku.

Za książkę i możliwość recenzji serdecznie dziękuje wydawnictwu Sine Qua Non. 


Znalezione obrazy dla zapytania sqn

1 komentarz:

  1. Świetna recenzja i po niej jeszcze bardziej mam ochotę zabrać się za "czas żniw" a potem "zakon mimów" :)

    OdpowiedzUsuń