Strony

13 lutego 2016

"Każdego Dnia"

Autor: David Levithan
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Moja ocena: 10/10
Okładka:

Każdy z nas żyje tylko jednym życiem. Ma swój własny dom, swoją własną rodzinę, swoich własnych przyjaciół, swoje własne poglądy, swój własny punkt, z którego patrzy na świat. I myślimy, że to co uważamy, nasza wiara czy zdanie, są najprawdziwszą prawdą. Nie staramy się patrzeć na własne poglądy z cudzej perspektywy czy zgłębiać cudzych, odmiennych wartości. Boimy się tego co nowe, dziwne i nieznane, i winą za to obarczamy istniejące czy wyimaginowane byty lub rzeczy. Ale kto z nas może być pewien czy to wszystko jest prawdą?
Każdego dnia szesnastoletni A budzi się w innym ciele, w zupełnie innym miejscu. Już dawno zdążył pogodzić się ze swoim wyjątkowym losem i ustalił zasady, którymi stara się kierować: nie angażować się, nie rzucać w oczy, nie mieszać w cudzym życiu. Aż do pewnego poranka, kiedy to budzi się w ciele Justina i poznaje jego dziewczynę, Rhiannon. Od tej chwili przestają obowiązywać dotychczasowe reguły, ponieważ A jest pewien, że znalazł kogoś, z kim pragnie być - każdego dnia, bez wyjątku.

Jako miłośniczka wszystkiego co przeuroczo wygląda, nie mogę nie odezwać się w sprawie okładki "Każdego dnia". Jest prosta, to fakt. Ale prawdę mówiąc, od razu przykuła moje spojrzenie. Połączenie czterech różnych twarzy w jedną, jako przedstawienie A, który właściwie nie ma własnego wyglądu, jest naprawdę świetnym pomysłem. A w dodatku kolory - cudowne!

Akcja zaczyna się dnia 5994 życia A, którego to chłopak wciela się w Justina. Stosuje się do własnych zasad i nie ma nawet mowy o tym, że namiesza niewinnemu chłopakowi w życiu. Ale kiedy dociera do szkoły i poznaje Rhiannon nie może się powstrzymać. Wie, że Justin jest dla niej okrutny. Wie też, że jeśli zrobi dla niej coś miłego, może się to potem odbić na wspólnej relacji tej dwójki. Jednak w Rhiannon dostrzega to wszystko, czego szukał przez całe swoje życie. Sprawiając, że Justin postanawia wynagrodzić dziewczynie to, że był niemiły, miesza w życiu nie tylko tej dwójki, ale i swoim. Ogólnie rzecz ujmując historia jest ogromnie oryginalna i ogromnie mi się podoba.

Mimo głównego romantycznego wątku, Levithan porusza też tematy religii, tolerancji i problemów młodych ludzi. Najbardziej poruszyła mnie historia Keslea, dziewczyny, która od dawna zmaga się z depresją i nie wie jak zawołać o pomoc. W momencie czytania o jej dniu, po prostu płakałam. Cytując Davida: "Niektórzy sądzą, że choroba psychiczna to kwestia nastroju albo osobowości. Sądzą, że depresja to jedynie forma smutku, a nerwica natręctw - rodzaj podenerwowania. Wierzą, że chora jest dusza, a nie ciało, a ich zdaniem człowiek ma nad tym pewną kontrolę". Oczywiście, że nie jest to prawdą, jednak nie chcę się zbyt wypowiadać w tym temacie, ponieważ tak naprawdę sama nie wiem jak to jest. Jednak historia tej dziewczyny jest naprawdę smutna. Levithan opisuje jej umysł jako mroczną, gęstą chmurę, z której nie można wyjść, po prostu gubi się drogę. I mimo, że Kelsea ma ojca, nie umie z nim rozmawiać, boi się powiedzieć mu co czuje, nie chce zawracać mu tym głowy. A ja nie chcę spojlerować wam dnia A w jej ciele, więc zostawiam wam po prostu idealny powód by przeczytać tę książkę.

Jak wspomniałam Levithan nawiązuje nie tylko do wymagającej ogromnych poświęceń miłości, ale też religii i tolerancji. Dzięki "Każdego dnia" jeszcze bardziej otworzyłam oczy na to, jak niewiele nas ze sobą różni. Bo tak naprawdę, choć mamy inny kolor skóry, wygląd, osobowość to jesteśmy prawie tacy sami. Mimo, że wierzymy w różnych bogów, w rzeczywistości nie wiemy czy ktoś taki nawet istnieje, i o ile istnieje nie jest tą samą istotą, znaną tylko pod innym imieniem. Powinniśmy pamiętać, że homo, hetero czy biseksualiści to nie osoby chore, bo najważniejsze to kochać drugiego człowieka, a nie płeć jakiej on jest. Powinniśmy wiedzieć, że każdy człowiek ma swoje własne, mniejsze czy większe problemy i nie powinniśmy ich bagatelizować, ani mówić, że "inni mają gorzej", bo dla każdego "koniec świata" wygląda zupełnie inaczej.

Uważam, że "Każdego dnia" jest obowiązkową lekturą dla każdego, nie ważne czy młodszej czy starszej osoby, uwielbiającej czytać takie powieści czy inne. Nawiązuje do tylu codziennych spraw i pokazuje tak wiele rzeczy, o których zwykle zapominamy, że naprawdę myślę, iż jej przeczytanie powinno być objęte jakimś prawnym obowiązkiem. Więc, jeśli jeszcze nie czytałeś "Każdego dnia", proszę o to, żebyś w najbliższym czasie po nią sięgnął. Naprawdę warto!

7 komentarzy:

  1. Skoro obowiązkowa, to obowiązkowo trzeba po nią sięgnąć. Zdam się na Ciebie i przeczytam :)
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o niej trochę, ale nie miała chyba, aż takiego rozgłosu na jaki zasługuje sądząc po twojej opinii (i mojej przyjaciółki) cóż zrobić, trzeba przeczytać :D
    Pozdrawiam :)
    http://books-world-come-in.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już tą książkę i nawet mi się podobała. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat mam ferie i obowiązkowo trzeba po nią sięgnąć! :p
    Mogłabym Cię prosić o poklikanie w linki w tym poście? Staram się o współpracę i byłabym wdzięczna za pomoc:)

    http://veronicalucy.blogspot.com/2016/02/wishlist-banggood.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka wydaje się być bardzo ciekawa! :)
    http://klaudencja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń